piątek, 31 stycznia 2014

L'OREAL ELSEVE FIBRALOGY- szampon, odżywka, aktywator gęstości.


Od grudnia miałam okazję przetestować 3 najnowsze produkty L'oreal z linii Fibralogy.
Postanowiłam zrobić mały eksperyment i przez ten czas używać do pielęgnacji włosów tylko i wyłącznie kosmetyków z tej linii.

Tak więc wszelkie moje ulubione i sprawdzone kosmetyki poszły w odstawkę, dzięki czemu tak na prawdę mogłam sprawdzić działanie opisywanych dzisiaj przeze mnie produktów.




Moje włosy są..
farbowane, długie, grube, ale wizualnie nie widać tej objętości, ponieważ łatwo o efekt przyklapnięcia
Przy nasadzie- normalne, szybko tracące świeżość
Na końcach- suche, wymagające nawilżenia

Testowałam:
- szampon ekspansja gęstości
- odżywka ekspansja gęstości
- aktywator gęstości

Zapewnienia producenta:
wyczuwalna zwiększona grubość włosa
długotrwały efekt dodanej struktury
zachwycająca gęstość

Produkty nie zawierają silikonów w składzie.





L'OREAL ELSEVE FIBRALOGY- SZAMPON EKSPANSJA GĘSTOŚCI

Zazwyczaj używałam do mycia włosów przy nasadzie.
Kremowa konsystencja. Dobrze się pieni i łatwo spłukuje. Dobrze oczyszcza, nie plącze, nie podrażnia, nie wywołuje łupieżu. 



Pojemność: 250 ml
Cena: ok 12 zł za 400 ml








L'OREAL ELSEVE FIBRALOGY- ODŻYWKA POGRUBIAJĄCA STRUKTURĘ WŁOSA

Używałam jej często do mycia włosów na długości oraz standardowo na całe włosy (drugie O- metoda OMO).
Gęsta konsystencja, dobrze się rozprowadza i nie spływa z włosów. 



Pojemność: 200 ml
Cena: ok 8 zł







L'OREAL ELSEVE FIBRALOGY- AKTYWATOR GĘSTOŚCI

Przeznaczony do łączenia z odżywką lub maską. Nie sprawiało mi to trudności- na dłoń nabierałam trochę odżywki, dodawałam aktywator, mieszałam palcami i nakładałam na włosy.
Konsystencja wodnista, lekko tłusta, przypominająca rozcieńczony olejek lub jedwab do włosów.


Pojemność: 30 ml
Cena: ok 21 zł 





MOJA OPINIA

Jeśli chodzi o moje wymagania względem tych produktów to cudów nie oczekiwałam. Chciałam, aby sprawdziły się przy pielęgnacji moich włosów i utrzymały ich dobrą kondycję. Jednak zapewnienie o zwiększeniu grubości włosa i wizja efektu push up przy moich ciężkich,oklapniętych włosach napawała nadzieją.
Tak jak pisałam na początku, stosowałam tylko i wyłącznie kosmetyki z tej serii. Na ten czas odpuściłam wszelkie inne odżywki, maski, olejowanie, jak i inne zabiegi pielęgnacyjne. 

Szampon do włosów jak najbardziej się sprawdził. Dobrze oczyszczał włosy, nie powodując przy tym przesuszenia, podrażnienia skóry głowy. 

Natomiast o ile z odżywki do włosów na początku byłam zadowolona to po czasie stwierdziłam, że włosy do połowy były w dobrej kondycji, ale przy końcach (które same z siebie są u mnie suche) bardzo je przesuszyła i tym samym zwiększyło się ich plątanie.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie aktywator gęstości, który sprawdzi się do "tuningowania" innych odżywek czy masek. Używałam go ok 1-2 razy w tygodniu i moje włosy po takim zabiegu były miękkie, sypkie, ładnie wyglądające.W dotyku przypominały mi bardzo efekt po użyciu jedwabiu do włosów. Widzę sporą różnicą między użyciem samej odżywki, a odżywki z aktywatorem.


Produkty ładnie pachną i są wydajne. Nie obciążyły moich włosów. 

Zwiększonej grubości włosów, jak i ich odbicia od nasady niestety nie zauważyłam.


Kupiłabym ponownie aktywator i szampon do włosów.

A Wy, skusicie się na coś?

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rossmann, Isana- brzoskwiniowa pianka do golenia.


ROSSMANN, ISANA- BRZOSKWINIOWA PIANKA DO GOLENIA

Przeznaczona do golenia na mokro dla kobiet. Przyjazna formuła z aloesem i witaminą E. Łagodzi podrażnienia i łagodzi skórę nóg oraz ramion i okolic bikini. 




Pojemność: 150 ml
Cena: ok 4,50 
Dostępność: Rossmann

Skuszona pozytywnymi opiniami skusiłam się na tą piankę w atrakcyjnej, promocyjnej cenie. 

Początkowo bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Piękny brzoskwiniowy zapach i gęsta konsystencja, która dobrze się rozprowadza i nie spływa z ciała.






Nie wywołała podrażnień i nie uczuliła ani nie wysuszyła skóry. Ułatwia depilację. 
Niestety za każdym razem zapychała maszynkę.. 
Nie zauważyłam dodatkowego nawilżenia.
Mało wydajna.


Po jakimś czasie zaczęły się problemy z dozowaniem produktu. Mimo, że przed użyciem wstrząsnęłam buteleczką to wypływała z niej maź w niczym nie przypominająca pianki albo rozwarstwiona pianka, która lądowała wszędzie, tylko nie na dłoni. 


Duży plus za niską cenę (dodatkowo często jest w promocji), dostępność i fakt, że produkt jest ogólnie lubiany. Najwidoczniej mi się trafił jakiś felerny egzemplarz (coś często mi się to ostatnio zdarza).






Raczej nie skuszę się na nią ponownie. Jakie są Wasze opinie na jej temat?


czwartek, 23 stycznia 2014

RECENZJA + WYNIKI ROZDANIA ZESTAW DO CIAŁA FARMONA SWEET SECRET "KORZENNE PIERNICZKI Z LUKREM"


Długo kazałam Wam czekać na tego posta, ponieważ miałam mały zastój na blogu w związku z problemami zdrowotnymi.
Na szczęście wreszcie się doczekałyście :)



Jakiś czas temu miałyście okazje zgłosić chęć udziału w rozdaniu, gdzie do wygrania był bardzo apetyczny zestaw kosmetyków. Rozdanie cieszyło się ogromną popularnością z czego bardzo się ucieszyłam.


W skład zestawu wchodzi:
krem do rąk
pierniczkowy peeling cukrowy do ciała
pierniczkowy balsam do ciała





Od grudnia osobiście przetestowałam te kosmetyki. Muszę przyznać, że wszystkie produkty z serii Sweet Secret darzę ogromną sympatią, głównie z powodu ich rewelacyjnych zapachów.






FARMONA SWEET SECRET- WANILIOWY KREM DO RĄK (wanilia i indyjskie daktyle)

Krem do rąk, który możecie znaleźć w zestawie nie jest o pierniczkowym zapachu. Przypomina mi budyń waniliowy. Jest lekko.. chemiczny. Miałam kiedyś peeling z tej serii i zapach bardziej przypadł mi do gustu.

Szybko się wchłania, nie pozostawia uczucia lepkości.

Jeśli chodzi o działanie to cudów się nie należy spodziewać. Myślę, że nadaje się do codziennej pielęgnacji dłoni. Jeżeli natomiast borykacie się z większymi problemami, typu popękana, piekąca skóra, podrażniona od mrozu- możecie być rozczarowane. 











FARMONA SWEET SECRET, PIERNICZKOWY PEELING CUKROWY DO CIAŁA

Nie należę do zwolenniczek peelingów mechanicznych, zwłaszcza tych o dość konkretnej sile tarcia i myślę, że głównie dlatego ten produkt się u mnie sprawdził.

Jego właściwości peelingujące nazwałabym bardziej masującymi ciało niż zdzierającymi martwy naskórek. 

Uwielbiam go za to, że daje uczucie nawilżenia, pozostawia taki otulający film na skórze. Skóra jest gładka, napięta, nawilżona. Nie ma potrzeby użycia balsamu do ciała.

Pachnie.. świętami :) 









FARMONA SWEET SECRET- PIERNIKOWY BALSAM DO CIAŁA

Obawiałam się tego balsamu, ponieważ gdzież wyczytałam (czy ktoś mi napisał..?), że brudzi ubrania. Faktycznie jego konsystencja jest koloru lekko brązowego, ale u mnie nic takiego nie miało na szczęście miejsca :) Nie zmienia też koloru skóry.

Jest to kosmetyk również o słodkim, pierniczkowym zapachu, na myśl przywodzącym święta. Jednak z doświadczenia wiem, że takie słodkie, intensywne wonie potrafią się szybko znudzić bądź zamęczyć nasz nos, dlatego nie stosowałam produktu codziennie. 

Kremowa konsystencja, nie za ciężka, nie za lekka. Łatwo i szybko się rozprowadza. Średni poziom nawilżenia. Obłędny piernikowy zapach, utrzymujący się na skórze przez jakiś czas. 






Pora na wyniki rozdanie:) 
Mam nadzieję, że osoba, która wygrała, również będzie zadowolona z tego zestawu.




Sponsorem nagrody jest Farmona





wtorek, 21 stycznia 2014

PHOTOMIX




1. Końcem grudnia wreszcie dotarła przesyłka z Chin. Macie ochotę na małe rozdanie? :))
2. Piękne różyczki :)*





3. Przed Sylwestrem..
4. 5. Śniły mi się te lakiery po nocach. Całe szczęście udało mi się je kupić :)




6. Tzw niedobitki sushi, które nie trafiły na sylwestrowy stół. Zjedzone następnego dnia :)
7. Od dłuższego czasu widziałam ten zestaw do sushi w Biedronce. Czekałam, czekałam i dorwałam go za 10 zł na wyprzedaży.





8. Znalazłam bardzo wygodne karmelkowe buty.
9. Naszyjnik wybrany przez Julkę :)



10.11. Powód mojej nieobecności na blogu. Pobyt w szpitalu :( Wróciłam dopiero wczoraj i jeszcze wszystko ogarniam. 

Przepraszam wszystkich za brak wiadomości.
Wyniki rozdania zestawu Floslek postaram się ogłosić jutro.



Buziaki! :)




poniedziałek, 13 stycznia 2014

MAYBELLINE EYESTUDIO LASTING DRAMA GEL EYELINER 24H, 10 Ultra Violet


Witam po tygodniowej przerwie.Wracam do systematycznego pisania notek :)


Uwielbiam eyelinery w żelu. Niestety nie znalazłam godnego następcy tego typu produktów z Essence, które moim zdaniem były genialne..






MAYBELLINE EYESTUDIO LASTING DRAMA- GEL EYELINER

24 trwałości
Formuła żelu
Intensywny kolor
Z profesjonalnym pędzelkiem
Łatwa aplikacja w 1 kroku (cienka lub gruba kreska)



Cena: ok 27 zł
Pojemność: 3 g




Podczas gdy większość wychwala ten eyeliner, ja na niego bardzo narzekam :)

Recenzowany przeze mnie odcień to Ultra Violet, który z fioletem na zdjęciach nie ma za wiele wspólnego.. Nie od dziś wiadomo, że aparat uporczywie nie chce uchwycić tego koloru, zmieniając go bardziej w granat.

Niestety w rzeczywistości nie jest to również intensywny fiolet, prędzej taka śliwka węgierka.



Ma strasznie tępą, toporną konsystencję. Ciężko nałożyć go na pędzelek. 
Gdyby nie Duraline, o którym pisałam tutaj to z pewnością produkt zaległby w szafie nieużywany. 

Sam w sobie trudno się nakłada, roluje się, jest nietrwały. Nie odbija się na powiece.






Niestety nie podzielam zachwytów nad nim. W głowie mi się nie mieści, że dla kogoś może on być idealny, bo dla mnie to kiepski produkt w zbyt wysokiej cenie. 
Posiadałam kiedyś kolor czarny, który określany jest mianem intensywnej czerni. Pisałam o nim tutaj - same zobaczcie, że u mnie ten kolor to szarawy.. 

Nie mniej jednak należę do sporej mniejszości i ciekawa jestem, czy znajdzie się osoba, która podziela moje zdanie :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

LOVELY SNOW DUST


Tak, wiem wiem, że już pewnie ze sto razy widziałyście na blogach te lakiery, ale nie byłabym sobą, gdybym i ja się nie pochwaliła. 

Wreszcie udało mi się je zakupić :)




Nr 1







Nr 3






To moje pierwsze lakiery o piaskowej fakturze, ale chyba na następne się nie skuszę. Nie lubię czuć tego chropowatego efektu. 
Nie mniej jednak seria Snow Dust Lovely jest genialna! Efekt bajeczny.





Z całej trójki najbardziej podoba mi się złoty kolor, ale jeszcze nie wypróbowałam nr 2.


Ślicznie się prezentują, prawda? :)

sobota, 4 stycznia 2014

L'OREAL, FALSE LASH WINGS MASCARA (Midnight Blacks)


Jako, że uwielbiam mocno podkreślone rzęsy to nie mogłam sobie odmówić przetestowania maskary FALSE LASH WINGS od L'oreal, która miała dać efekt rzęs niczym skrzydła motyla. 





L'OREAL, FALSE LASH WINGS MASCARA (Midnight Blacks)

Rzęsy niczym skrzydła motyla. Objętość od nasady aż po same końce. Rzęsy są szeroko rozpostarte, podkręcone i wydłużone w zewnętrznych kącikach. 

Efekt skrzydeł motyla dzięki asymetrycznemu kształtowi szczoteczki, która wydłuża i modeluje każdą rzęsę, od kącika do kącika. Ekskluzywne włókna otulają i powiększają rzęsy, by nadać im spektakularną objętość. 


Pojemność: 7 ml
Cena: ok 50 zł





KOLOR
Posiadam odcień extra black, jednak mając porównanie z tuszem Volume Million Noir Excess (drugie zdjęcie) intensywną czernią bym go nie nazwała. 






SZCZOTECZKA
Tusz posiada silikonową szczoteczkę o kształcie jak linia rzęs, po to aby uchwycić rzęsę od kącika do kącika. 
Jest poręczna, dobrze mi  się nią manewruje podczas aplikacji.







APLIKACJA
Początkowo sądziłam, że taka szczoteczka może sprawiać trudności przy aplikacji, jednak okazało się, że jest idealnie dopasowana do kształtu moich oczu i umożliwia dokładne wytuszowanie. 
Dolne rzęsy wolałam malować jej drugą stroną. 
Zmywa się bez problemu.



EFEKT
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć efekt po pierwszej aplikacji tuszu do rzęs. Zauważyłam, że maskara podkreśla rzęsy unosząc je do góry, ale ku zewnętrznym kącikom oczu.
Jest bardzo lekki, nie obciąża.
Nie odbija się na skórze. 



Efekt z innego dnia:




Pomimo jego zalet, mam do niego mieszane uczucia. 

Widzę, że ten tusz do rzęs  jest niezwykle popularny na wizażu i wiele osób uważa go za najlepszy, a ja spodziewałam się po nim więcej. 

Nie pogrubia- ale to mogę przeżyć, ponieważ dobrze unosi rzęsy. 


Natomiast to co go dyskwalifikuje to fakt, że jest nietrwały, osypuje się w ciągu dnia, a wieczorem piękny efekt z rana jest już mizerny.

Z pewnością kiedy się skończy, zostawię sobie szczoteczkę. 



Miałyście tą maskarę? Jak się u Was sprawdziła?


czwartek, 2 stycznia 2014

DURALINE i jego zastosowania.


Wierzę, że znajdą się osoby, które jeszcze nie znają słynnego Duraline z Inglota
Ja sama poznałam go dopiero w listopadzie i nie mam pojęcia, jak wcześniej mogłam bez niego funkcjonować. 



Pojemność: 9 ml
Cena: ok 20 zł 
Dostępność: INGLOT

Bezbarwny płyn o konsystencji zbliżonej do oleju.
Produkt bardzo wydajny.







Duraline wg producenta to płyn, który umożliwia aplikację na mokro sypkich i prasowanych cieni do powiek, podkreślając głębie koloru i przedłużając trwałość makijażu. 

Według mnie to kosmetyk o bardzo wielu zastosowaniach.



BAZA POD CIENIE
Na wierzch dłoni aplikuję jedną kropelkę płynu, następnie wklepuję go w powiekę. 
Przedłuża trwałość cieni prasowanych, sypkich, nawet tych najtańszych, podbijając ich kolor. 
Nadaje się do nakładania brokatów na mokro.








BAZA POD KOREKTOR/PODKŁAD
Okazjonalnie stosowałam go w ten sposób. Przy mojej suchej cerze sprawdza się rewelacyjnie. Przedłuża trwałość tych kosmetyków, ułatwia ich aplikację. Nie wysuszył i nie zatkał cery.






BAZA POD SZMINKĘ
Małą ilość Duraline możecie zaaplikować również na usta po to, aby Wasza pomadka dłużej się trzymała 







ZMIANA KONSYSTENCJI KOSMETYKU
Z pewnością posiadacie/posiadałyście jakiś kosmetyk, którego konsystencja stawała się zbyt toporna/sucha w nakładaniu. U mnie tak było w przypadku jednego eyelinera Essence oraz bronzera Kobo. Wystarczy wówczas dodać jedną kropelkę Duraline i wymieszać ją z produktem.

Sprawdzi się również kiedy chcecie np konsystencję prasowanego pudru brązującego zmienić w konsystencję kremową.








REAKTYWACJA  TUSZU DO RZĘS
Jeżeli żywot Waszego tuszu do rzęs dobiega końca albo jego konsystencja stała się za suchą, a Wy akurat nie możecie sobie pozwolić na kupno nowego- wystarczy dolać trochę Duraline do środka opakowania i potrząsnąć/wymieszać.






TWORZENIE WŁASNYCH EYELINERÓW Z CIENI DO POWIEK
Nie oszukujmy się- gama kolorystyczna eyelinerów dostępnych w drogeriach jest dość uboga. Za pomocą Duraline możecie stworzyć eyeliner w jakim tylko chcecie kolorze. Na spodeczek/zakrętkę od słoiczka/dłoń wykruszyć trochę cienia do powiek i zmieszać go z płynem aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.




Zachęcam wszystkich do kupna tego płynu. Dzięki jego właściwościom utrwalającym codziennie najchętniej używam go jako bazy pod cienie. 
Nie dajcie się zwieść małej buteleczce, bo jest niesamowicie wydajny. Pokuszę się o stwierdzenie, że jedna kropelka to za dużo jak na dwie powieki. Wystarczy mała ilość produktu, aby Duraline z najtańszego cienia wyczarował trwały, wyrazisty kolor.

Nie podrażnił, nie uczulił.

Jak dla mnie to odkrycie roku i must have w mojej kosmetyczce :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...